Czy obejrzeliście już pierwsze odcinki serialu "Miasto niedźwiedzia" na podstawie książki Fredrika Backmana? Specjalnie dla Was porozmawialiśmy z Miriam Ingrid, odtwórczynią roli Mai? Wiedzieliście, że Miriam mieszkała przez kilka lat w Polsce?
Czy możesz osobom, które nie czytały książki opowiedzieć coś o serialu „Miasto niedźwiedzia”? O czym jest? Kto powinien go zobaczyć?
„Miasto niedźwiedzia” to opowieść o rodzinie Petera Anderssona - gwiazdy hokejowej ligi NHL, która powraca do rodzinnej miejscowości Björnstad. Po powrocie córka Petera, Maya, zostaje zgwałcona. Serial opowiada o tym, co dzieje się potem.
Ze względu na swą treść i formę serial jest przeznaczony dla starszej publiczności. To nie jest opowieść o hokeju, tylko o kulturze macho obecnej i w sporcie, i w tytułowym mieście.
Czy w trakcie zdjęć napotkałaś jakieś szczególne trudności?
Największym wyzwaniem była chyba pogoda. Nagrywaliśmy w miejscowościach Gällivare, Kiruna i Kalix, w otoczeniu, z jakim nie miałam do tej pory do czynienia. Było tak zimno, że przestawały działać kamery, a zespół zamarzał. Na szczęście na zewnątrz nie kręciliśmy zbyt często.
Wiemy, że prywatnie masz związki z Polską. Możesz nam coś o tym opowiedzieć? Masz z Polski jakieś szczególne wspomnienia?
Moje najsilniejsze wspomnienia z Polski wiążą się z jedzeniem i ważnymi wydarzeniami z życia rodziny, np. uroczystym zakończeniem szkoły średniej moich braci. Wraz z rodziną mieszkałam w Polsce przez osiem lat – to jak dotąd najdłuższy okres w moim życiu, który spędziłam w jednym miejscu. Mam oczywiście wspomnienia ze szkoły, ale najlepiej chyba zapamiętałam restaurację, którą często odwiedzaliśmy. Zawsze zamawiałam to samo: żeberka, a na deser szarlotkę. Naprawdę mi tego brakuje, zwłaszcza że restauracja już nie istnieje. Pamiętam też fajne ferie w Zakopanem i poszukiwanie miejskich krasnali we Wrocławiu.
Dziękujemy za rozmowę!